Nawet 2 tys. zł, czyli 10 tys. funtów egipskich zapłacą egipscy handlarze zbyt nachalnie nagabujący turystów. Za nieustające i natarczywe, a czasami wręcz agresywne zachowanie wobec zwiedzających, będą kary przewidziane w nowej ustawie.
Duże kary za nagabywanie
Na natarczywość handlarzy pamiątkami czy też Egipcjan oferujących wycieczki wielbłądem skarży się wielu turystów, również z Polski. Niekiedy nagabujący są nieustępliwi i zwykłe “laa, shokran”, czyli “nie, dziękuję” nie wystarcza, choć bardzo często właśnie tego sformułowania turyści uczą się w Egipcie jako pierwszego.
Były minister spraw zagranicznych Egiptu Zahi Hawass w jednym z telewizyjnych talk show powiedział nawet, że kara 10 tys. funtów egipskich to za mało.
Powinna istnieć zarówno grzywna, jak i kara więzienia, ponieważ te osoby szkodzą przychodom Egiptu z turystyki.
Te przychody są niemałe, bo wpływy z turystyki aż 12% gospodarki Egiptu. Kraj odwiedziło w ubiegłym roku 8,3 mln turystów. W 2010 roku było to niemal 15 mln, ale liczba ta spadła z powodu sytuacji politycznej. Turystyka w Egipcie jest bardzo ważna, ale jednocześnie podatna na różne zawirowania.
Handlarze nie zgadzają się z tymi postanowieniami. Oscar Saleh, który oferuje przejażdżki wielbłądem przy piramidach w Gizie powiedział The Guardian, że nagabywanie nie jest problemem. Twierdzi, że nikt turystom nie przeszkadza. Nie brakuje głosów, że ustawa zakazująca nagabywania uderzy w budżet handlarzy pamiątkami i mocno ograniczy ich zarobki.