Żartownisiów nie brakuje. Jednak niektórzy muszą słono zapłacić za swoje dowcipy. Tak było z pasażerem lecącym z wrocławskiego lotniska na Teneryfę.
Karabiny i granaty
500 zł kosztował żart pasażera lotu na Teneryfę z wrocławskiego lotniska Strachowice. 39-letni podróżny podczas nadawania swojego bagażu poinformował, że w torbie ma granaty i karabiny. Pracownicy lotniska od razu przekazali tę informację funkcjonariuszom Straży Granicznej. Pasażera i jego bagaż sprawdzono pod kątem pirotechnicznym i nie stwierdzono żadnych niebezpiecznych przedmiotów ani materiałów.
Mężczyzna tłumaczył funkcjonariuszom, że to był tylko żart.
Mimo, że mężczyzna (pouczony o konsekwencjach swoich słów) przeprosił za niefortunny żart, funkcjonariusze Straży Granicznej nałożyli na niego mandat w wysokości 500 złotych. Kapitan statku powietrznego, którym 39-latek miał odlecieć na Teneryfę warunkowo wyraził zgodę, by zabrać pasażera na pokład samolotu.
Funkcjonariusze Straży Granicznej po otrzymaniu informacji o zagrożeniu, są zobowiązani do podjęcia szeregu czynności sprawdzających dla zapewnienia bezpieczeństwa, nawet jeśli chodzi o żart. Dodatkowo, kapitan statku może odmówić zabrania żartownisia na pokład samolotu z uwagi na bezpieczeństwo wszystkich pasażerów i członków swojej załogi.
Temu pasażerowi zapewne odechciało się żartować już na jakiś czas…
Źródło: Nadodrzański Oddział Straży Granicznej
Paranoja! Niedługo powiesz nie mam nic i dostaniesz mandat!
Przecież zawsze coś masz…
Debil by dał się nabrać na taki żart…
To jest przykład komentarza debila