I kolejny raz mimo wielu ostrzeżeń znaleźli się dowcipnisie, którzy postanowili sprawdzić granice cierpliwości Straży Granicznej. Kapitanowie nie wydali zgody na wpuszczenie dwóch mężczyzn na pokład samolotów. Powód? Zapamiętają na długo… Sytuacja miała miejsce na lotnisku w Gdańsku., a pasażerowie mieli lecieć do Włoch i Norwegii.
Na każdym lotnisku obowiązują ścisłe procedury bezpieczeństwa, a każde wypowiedziane słowo musi być traktowane poważnie. Tym razem pasażerowie żartowali, że przewożą w bagażu bombę i granaty. Morski Oddział Straży Granicznej wydał w tej sprawie komunikat.
Okazało się, że w bagażach 43- i 41-latka nie było na szczęście żadnych niebezpiecznych przedmiotów. Jednak za spowodowanie całej akcji zostali ukarani. Decyzjami kapitanów mężczyźni nie zostali wpuszczeni na pokłady samolotów. Ukarano ich też mandatami.
Nie tylko ci pasażerowie dostali nauczkę. Podczas sprawdzania pasażera, który wspominał o granatach, funkcjonariusz Straży Granicznej zauważył w terminalu pozostawiany bez opieki bagaż. Udało się namierzyć pasażera, który zostawił walizkę. Mimo wszystko bagaż musiał być sprawdzony pod kątem materiałów wybuchowych. Jego właściciel 46-letni mężczyzna tłumaczył się pośpiechem, jednak nie uchroniło go to przed mandatem.
Nie są to jednostkowe sytuacje. Pisaliśmy już np. o 38-letnim Polaku, który wybierał się z poznańskiego lotniska na wakacje do Grecji. Po zajęciu miejsca w samolocie zażartował, że w bagażu podręcznym ma bombę. Mężczyznę, po sprawdzeniu wszystkich jego bagaży, ukarano mandatem. Poniósł jednak dużo większe konsekwencje – samolot odleciał bez niego.
Innym razem z kolei najpierw obywatelka Ukrainy zgłosiła bombę w swoim bagażu, a później pomimo, że 34-letni Polak został wycofany z rejsu próbował dostać się do samolotu siłą.