Warszawskie lotnisko im. Chopina za niedługo będzie niewydolne, to fakt. W ciągu najbliższych 10 lat liczba obsłużonych pasażerów z około 16 mln rocznie może wzrosnąć do ponad 30. W planach jest budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego, który gotowy ma być jednak dopiero w 2028 roku.
Istnieje więc potrzeba, by wspomóc lotnisko Chopina przekierowaniem części operacji do innego portu w pobliżu. Pod uwagę realnie były brane Radom Sadków i Warszawa Modlin, które musiałyby przyjąć kilka milionów operacji. I choć wydawało się, że Radom nie ma tu szans, to właśnie wyrasta na lidera.
Jednak Modlin, czy Radom?
Właściciel lotniska Chopina, Państwowe Porty Lotnicze, w tym wyścigu faworyzowały Radom, najpewniej dlatego, że w Modlinie mają (zaledwie) 30% udziałów i widzą większą szansę na inwestycję w Radomiu. Puls Biznesu dotarł do raportu firmy Arup, który jasno mówi: Lotnisko w Radomiu trzeba zburzyć i zbudować od nowa.
Raport miał być druzgocący dla portu lotniczego w Radomiu. Ale zupełnie inny obraz tego samego raportu dziennikarze otrzymali na konferencji zwołanej przez władze Państwowych Portów Lotniczych i Arup. Okazało się, że to jednak Radom ma być portem wspomagającym dla lotniska Chopina, a za wartą 900 milionów inwestycję w etapach będą płacić PPL.
Lepiej zburzyć i zacząć wszystko od nowa
To, że w Radomiu nie są wykonywane regularne połączenia lotnicze, paradoksalnie ma pomóc, bo nie trzeba będzie budować pod obecność pasażerów. To, że należy wszystko zrównać z ziemią to jednak prawda. Paradoksalnie PPL wskazały jednak, że przebudowa Modlina będzie… droższa. Co zaważyło? Dodatkowy pas startowy, ale konieczność jego budowy jest co najmniej dyskusyjna. Powodem ma być także to, że nikt nie będzie chciał przenieść się do Modlina, bo tam działa już konkurencyjny Ryanair.
W założeniach PPL, tanie linie oraz czartery będą kierowane do Radomia. Tym samym na Okęciu więcej miejsca będzie dla PLL LOT.
PPL ogłosiły plany podzielone na dwa etapy z konkretnymi założeniami. Najpierw lotnisko ma obsługiwać czartery i 3 mln pasażerów rocznie, a przebudowa pochłonie niemal pół miliarda. Drugi etap kosztować będzie ponad 400 mln zł. Prezes PPL Mariusz Szpikowski przekonuje, że pierwsza rozbudowa zakończy się przed sezonem zimowym 2019/2020.
Takie wieści należy odnotować, ale czy plany są realne? Przekonamy się, a całą sprawę będziemy śledzić. Ostatecznie to nie PPL zadecydują o tym, skąd Polacy będą latać. Liczy się zdanie przewoźników i pasażerów. Ich trzeba przekonywać.