Brak jakichkolwiek zasad przy zachowaniu pełnego skupienia na tym, co dzieje się na drodze – tak można opisać ruch uliczny w Azji. Najlepsi i jednocześnie najgorsi kierowcy jakich było mi dane obserwować. Dlaczego? Azjaci mają oczy dookoła głowy, z pełną precyzją potrafią wybrnąć z nawet najbardziej ekstremalnej sytuacji na drodze. Jazda po przeciwnym pasie ruchu, osoba, która nagle wtargnie na ulicę, jazda po chodniku pełnym przechodniów, wyminięcie drugiego pojazdu, od którego dzielą centymetry – takie sytuacje to dla nich standard. Tu nie obowiązują żadne zasady.
Najbardziej popularny środek transportu w Azji
Niekwestionowanymi królami azjatyckich szos są oczywiście skutery. Jazda samochodem kompletnie mija się z celem, bo najzwyczajniej w świecie zabiera dwa razy więcej czasu. Skutery są zwinne i zgodnie z obowiązującą tu zasadą „kto pierwszy ten lepszy” dowiozą Cię wszędzie na czas. Na co uważać decydując się na jazdę skuterem? Pamiętaj, że w każdym momencie ktoś może zajechać Ci drogę. Aby poinformować innych kierowców, że nadjeżdżasz możesz używać klaksonu. Nigdy nie zapominaj o ruchu lewostronnym, który obowiązuje w niektórych krajach Azji. W dużych miastach staraj się trzymać telefon przed sobą, w przeciwnym razie, nawet w czasie jazdy – ktoś może Ci go wyrwać z ręki i odjechać. Pościg w większości przypadków nie ma najmniejszego sensu. Na koniec całkiem dobra wiadomość – na skuter możesz zabrać tyle osób ile pomieścisz oraz tyle rzeczy ile pomieścisz.
Piesi na azjatyckich drogach
Tutaj obowiązuje ta sama zasada, czyli brak zasad. Zielone światło? Uważaj, z przeciwnej strony i tak mogą nadjechać pojazdy. Nie licz na to, że ktoś ustąpi Ci pierwszeństwa, o pierwszeństwo w Azji trzeba powalczyć. Przejście przez dwupasmową drogę jest absolutnie możliwe – wystarczy wtargnąć na drogę uprzednio informując gestem ręki nadjeżdżających kierowców. Pamiętaj również o tym, aby od czasu do czasu ustąpić pierwszeństwa nadjeżdżającym chodnikiem skuterom. Brzmi jak żart? To cała Azja. Po dwóch tygodniach zupełnie się do tego przyzwyczaisz, a nawet to pokochasz.
Na zakończenie mrożąca krew w żyłach historia, która wydarzyła się tydzień temu na wyspie Ko Chang w Tajlandii. Znajoma przemierzała tamtejsze drogi, kiedy z samochodu zaczęły toczyć się na nią butle z gazem. Chwila grozy, osłupienie, ekspresowe obmyślanie drogi ucieczki. Mężczyzna odpowiedzialny za całą sytuację zaczął pośpiesznie łapać toczące się butle. Na szczęście nic się nie stało, ale to tylko kolejny dowód na to, że Azjaci w pozornym chaosie, mają wszystko pod kontrolą.