Okazuje się, że to normalna praktyka tej linii lotniczej. 25-letnia pasażerka opowiedziała prasie o swoim upokorzeniu. Została zmuszona do wykonania testu ciążowego przed wejściem na pokład.
Zaprowadzili ją do toalety
Młoda kobieta miała lecieć liniami Hong Kong Express z Hongkongu na wyspę Saipan. Nigdy nie myślała, że spotka ją taka sytuacja. Została zatrzymana przy bramkach i zapytana czy jest w ciąży. Kiedy zaprzeczyła, personel przewoźnika zaprowadził ją do toalety i (uwaga!) zmusił do zrobienia testu ciążowego. Japonka została też poinformowana, że jeśli się nie zgodzi, nie będzie mogła polecieć.
Kobiecie bardzo zależało na podróży, więc poddała się przymusowi. Było to bardzo poniżające przeżycie. Jak informuje, The Independent, gdy wynik wyszedł negatywny, Japonka mogła wejść na pokład samolotu.
Przewoźnik tłumaczy, że przeprowadzanie tego typu testów jest konieczne by ustalić, czy pasażerka nie nadużywa amerykańskiego prawa migracyjnego. Taka praktyka nie jest nielegalna, ale władze Saipan nie godzą się na takie traktowanie kobiet. Jednak druga strona medalu jest taka, że rowija się tzw. turystyka narodzin. Stany Zjednoczone są jednym z 35 krajów na świecie, które uznają obywatelstwo wynikające z urodzenia, a Saipan to terytorium zależne USA, do którego chińscy obywatele mogą podróżować bez okazania wiz. Podejrzewa się, że Azjatki celowo podróżują na Saipan, by ich dzieci zdobyły amerykańskie obywatelstwo.
Kobieta zgłosiła skargę, a linie Hong Kong Express przeprosiły ją za dyskomfort. Przewoźnik obiecał też zaprzestania przeprowadzania przymusowych testów na lotniskach.
co ma linia lotnicza do tego gdzie kobieta urodzi i czyje obywatelstwo dostanie jej dziecko? Gdyby to robiła amerykańska służba celna, to jeszcze bym zrozumiał.
Jest to robione zapewne na polecenia amerykańskiej służby imigracyjnej a nie metoda działania linii lotniczej.