Ludzie przewożą w swoich walizkach przeróżne rzeczy. Celnicy są już do tego przyzwyczajeni. Czasami jednak nawet oni natykają się na bagaże, które ich zaskakują.
W 4 walizkach skonfiskowanych na lotnisku na Filipinach odkryto… 1529 żywych żółwi. Celnicy w tym kraju często spotykają się z próbami przemytu zwierząt, jednak skala tej próby nawet ich zadziwiła. Walizki ktoś porzucił na lotnisku w Manili. Część zwierząt była złączona taśmą klejącą, upchnięto je pomiędzy ubrania. Mimo tak trudnych warunków, wszystkie żółwie przeżyły.
Policja podejrzewa, że właścicielem walizek jest Filipińczyk podróżujący do Hong Kongu. Najprawdopodobniej zostawił swój bagaż bojąc się zaostrzonych kontroli, jakie przeprowadzano na lotnisku. Zwierzęta zapewne miały trafić albo do terrariów albo na czyjś stół – pewne części żółwi są przez niektórych uznawane za lekarstwo, a nawet za afrodyzjak.
Uratowane żółwie trafiły do odpowiedniej placówki, która zadba o ich zdrowie i bezpieczeństwo. Za nielegalny handel zwierzętami grożą na Filipinach dwa lata więzienia i do 200 000 pesos, czyli 15 000 zł. Przestępstwo jest traktowane bardzo poważnie. Nic dziwnego, skoro tylko w zeszłym roku udaremniono przemyt 560 gatunków zwierząt, a w 2019 roku wykryto nielegalnie przewożone iguany, kameleony i pogony.
Ludzie usiłują przemycić różne żywe stworzenia. Np. myszoskoczki przymocowane do uda, lamparta w walizce, a nawet pytona ukrytego w… twardym dysku. Ciekawym przypadkiem była również próba przemytu jaj sępów. Ta ostatnia skończyła się niespodziewanie radośnie.