Turystka podróżująca po Kalifornii zmarła po upadku z wodospadu w pobliżu jeziora Tahoe. Wypadek miał miejsce w piątek. Świadkowie wydarzenia twierdzą, że przyczyną wypadku była chęć zrobienia sobie zdjęcia.
Kobieta miała 35 lat. Wybrała się na wędrówkę do Eagle Falls. Kiedy dotarła na szczyt, postanowiła wykąpać się w znajdujących się u jego szczytu oczkach wodnych – naturalnych basenach. Jak donosi The Reno Gazette, niestety nie przewidziała siły wody i gdy usiadła na krawędzi by zrobić sobie zdjęcie, mocny prąd zmył ją w stronę wodospadu, z którego następnie spadła. Upadek z wysokości 45 metrów okazał się śmiertelny.
Policja już wystosowała apel do turystów o ostrożność podczas pieszych wycieczek na łono natury. Podkreślili, że kolejne ciekawe selfie nie jest warte ryzykowania własnego życia. Przypadków śmierci lub ciężkich uszkodzeń ciała podczas robienia sobie zdjęć jest coraz więcej, nie tylko w. Stanach. Zdarzyło się już np., że kobieta spadła z najwyższego mostu Kalifornii robiąc selfie, niemiecki turysta zginął podczas próby zrobienia sobie zdjęcia w Machu Picchu, turysta chciał zrobić lepsze zdjęcie, przeszedł przez barierkę i wpadł do… wulkanu. Obecnie Indie wprowadziły strefy z zakazem selfie, by uniknąć śmiertelnych wypadków, które stały się w tym kraju nagminne.
Oprócz Indii coraz więcej krajów prowadzi kampanie informacyjne, mające na celu uświadomienie turystom, że robienie zdjęć w miejscach niebezpiecznych nie powinno mieć miejsca. Jest to narażanie nie tylko siebie, ale również osób postronnych, a także bezpośrednie zagrożenie zarówno dla zabytków (zdarzały się już uszkodzenia rzeźb przez wielbicieli selfie) jak i dla przyrody (turyści wchodzą w miejsca chronione).
Naturalna selekcja idiotów
No i dobrze że spadła, w ten sposób durnowate jednostki same się eliminują
Perły przed tobą wieprzu
Popieram
Zrób sobie selfie.
W pełni zasługujesz. ?
Life is brutal