Do niebezpiecznej sytuacji doszło na nowym lotnisku w Berlinie. Pracownicy ochrony ponad 60 razy zostali porażeni prądem podczas obsługi urządzeń kontroli pasażerów. Rannych trzeba było przewozić karetką do okolicznych szpitali. Lekarze stwierdzili, że niektórzy z poszkodowanych nie byli w stanie pracować.
Głos w sprawie zabrał Benjamin Roscher ze związku zawodowego Verdi. Mówił, że poszkodowani zgłaszali silny ból, drętwienie i senność, a wypadków jest coraz więcej. W sumie miało miejsce już ponad 60.
Zdarzało się, że niektórzy pracownicy ochrony byli rażeni prądem kilka razy podczas zmiany. Do wypadków dochodzi przy kontroli bagażu podręcznego w Terminalu 1 BER, który został otwarty zaledwie dwa i pół miesiąca temu.
Systemy zostały sprawdzone przez policję i inne służby i okazuje się, że są zgodne z obowiązującymi normami, a przyczyną wypadków mogą być niestosowne ubrania pracowników. Konkretnie chodzi tu o dużą zawartość materiałów syntetycznych w ubraniach. Pracownicy zostali poinstruowani jak się stosownie ubierać do pracy. Otrzymali też antystatyczne breloczki. Rzeczniczka berlińskiej policji mówiła, że wyładowania elektrostatyczne zwykle nie prowadzą do urazów, ale mogą wywołać przerażenie.
Związek zawodowy Verdi domaga się wstrzymania obsługi pasażerów w terminalu T1 lotniska BER do czasu usunięcia przyczyn technicznych wypadków. Uważa również, że zachowanie firmy i policji jest rażąco niedbałe.