Bycie pilotem to duża odpowiedzialność. Wydawać by się mogło, że jest to zawód wystarczająco chroniony przepisami prawa, by za sterami samolotu nie mogła zasiąść pierwsza lepsza osoba. Ale najwyraźniej to przekonanie wcale nie pokrywa się z prawdą.
William Chandler, pilot zatrudniony w South African Airways, został przyłapany na tym, że od 25 latach posługuje się sfałszowaną licencją pilota. Podczas wykonywania lotu z Johannesburga do Frankfurtu samolot sterowany przez niego wpadł w turbulencje. Pilot wykonał kilka bardzo dziwnych manewrów nad Alpami, co wzbudziło słuszny niepokój kontroli lotów.
W sprawie nietypowego lotu została przeprowadzona kontrola, w trakcie której wykryto oszustwo Chandlera. Nie posiadał on licencji pilota liniowego. Przedstawione przez niego zdane egzaminy okazały się sfałszowane. By móc latać na dalekich trasach trzeba zaliczyć kilka egzaminów, a swoją licencję odnawiać co rok, przechodząc dodatkowe testy.
Okazało się, że pilot został zatrudniony w 1994 roku. Przedstawił sfałszowany certyfikat uprawnień, bo chciał więcej zarabiać i latać na ciekawszych trasach. Nie chciał jednak przechodzić egzaminów i płacić za odnowienia licencji. Postanowił przedstawić pracodawcy nieprawdziwe dokumenty, a South African Airways nie sprawdziła ich wiarygodności.
South African Airways jest członkiem Star Alliance, największego sojuszu linii lotniczych na świecie. Po odkryciu niepokojącej sytuacji ze swoim pilotem, władze linii zapowiedziały szczegółową kontrolę wszystkich swoich pracowników. Będą sprawdzane wszystkie licencje (łącznie z porównywaniem dostarczonych przez pilotów dokumentów z danymi z instytucji rządowych).