Wiele razy już mieliśmy okazję przekonać się, że pasażerom pomysłów nie brakuje zwłaszcza w sytuacjach kryzysowych. Niestety zazwyczaj są to na tyle oryginalne akcenty, że pasażerowie spotykają się z dużym niezrozumieniem ze strony personelu lotniska lub załóg linii lotniczych. Tym razem kobieta była spóźniona na samolot, więc postanowiła spróbować go zatrzymać. To nie było zbyt mądre.
Jak informuje Daily Mail, Marina Verbitsky śpieszyła się na samolot z mężem i synem. Spóźniła się jednak do swojej bramki. Samolot już kołował. Próbowała wytłumaczyć personelowi Jet Blue, że muszą dostać się na pokład, a syn następnego dnia idzie do szkoły i nie może się spóźnić. Wszelkie tłumaczenia były zbędne, ponieważ nic już nie można było zrobić.
Mało tego, bagaże spóźnialskiej rodziny były już na pokładzie odlatującego samolotu. Wtedy irytacja kobiety sięgnęła zenitu i przekazała pracownikom lotniska, że w jej walizce jest bomba! Oczywiście procedury wymagają zatrzymania maszyny w takiej sytuacji.
Załoga relacjonowała:
Używała przekleństw, a kiedy została powiadomiona, że samolot kołuje na pasie startowym z jej bagażem, stwierdziła, że w jej torbie jest bomba.
Załoga samolotu ewakuowała wszystkich pasażerów i ruszyła na poszukiwania bomby. Ostatecznie jej nie zalazła. Kobieta została aresztowana. Postawiono jej zarzut wszczęcia fałszywego alarmu bombowego. Kaucja wynosi 10 tys. dolarów. Sędzia nakazał jej poddanie się ocenie zdrowia psychicznego.