Takie historie pewnie znasz tylko z wielkiego ekranu, ale każdy wie, że życie pisze najlepsze scenariusze. Przekonali się o tym mieszkańcy Igiugig (wioski na Alasce), którzy ruszyli na pomoc, aby uratować życie dziecka.
Coś niesamowitego
Jak informuje portal dlapilota.pl, dziecko miało być przetransportowane samolotem do szpitala w Anchorage, czyli 500 km dalej. Niestety z powodu awarii świateł na pasie, samolot od dłuższego czasu krążył nie mogąc wylądować. Zobaczyła to jedna z mieszkanek pobliskiej wioski. Od razu ruszyła samochodem terenowym na lotnisko nieopodal jej domu, w tym czasie poprosiła sąsiada, aby ten zadzwonił do pozostałych i wezwał na pomoc. Mężczyzna wykonał 32 telefony i sprowadził wszystkich zmotoryzowanych. Wspólnymi siłami oświetlili pas, tak aby pilot mógł bezpiecznie wylądować. Ponad 20 samochodów, ciężarówek i quadów ustawiło się wzdłuż pasa startowego oświetlając miejsce lądowania.
Samolot King Air wykorzystywany do transportu medycznego dzięki tej zorganizowanej akcji zwykłych ludzi mógł uratować życie jednego dziecka!
LifeMed Alaska opublikował zdjęcie w mediach społecznościowych przedstawiające prostą linię świateł w oddali. Napisali:
To, co wydaje się niewyraźnym, ciemnym zdjęciem, jest w rzeczywistości obrazem tego, co niesamowita społeczność może zrobić z dużą determinacją.
It’s amazing what a community can accomplish with a little ingenuity and a lot of determination! #medevac #alaska…
Opublikowany przez LifeMed Alaska Wtorek, 1 września 2020
Rzecznik Departamentu Transportu USA, Sam Dapcevich powiedział, że w tym roku załogi wielokrotnie jeździły na lotnisko, naprawiając światła, które zostały uszkodzone podczas zimowych prac konserwacyjnych. Wkrótce wrócą, aby naprawić je kolejny raz i upewnić się, że system działa.
Aż chce sie żyć
Piękna akcja. To się nazywa człowieczeństwo. Ludzie potrafią być piękni.
Codzienne możemy się wzruszyc bo prawdziwi myślący ludzie jeszcze żyją wśród nas