Podróżowanie samolotem jest za każdym razem wyjątkowym przeżyciem dla większości osób. Podziwianie widoków z okna i ekscytacja przed poznaniem kolejnego miejsca na świecie przyprawiają niemal o zawrót głowy. Wielu jednak spośród pasażerów ma duże kłopoty z zatkanymi i bolącymi uszami przede wszystkim podczas lądowania. Myślisz, że wypróbowałeś już wszystkiego? Możliwe, że jest jeszcze jeden sposób, o którym nie słyszałeś.
Papierowe kubki
Przełykanie śliny, żucie gum, picie wody, ziewanie, zatyczki do uszu, zamykanie ust i nos ściśnięty palcami, a przy tym próba wypuszczenia powietrza przez nos z całej siły – każdy próbuje swoich sposobów. Jednym pomagają, innym wcale. A już najgorzej, kiedy pasażer jest przeziębiony. Jedno jest pewne: męczarnia z bólem uszu przy lądowaniu potrafi być nie do wytrzymania.
Od stewardes dowiedzieliśmy się o innym sposobie na zatkane i bolące uszy. Możliwe, że jeszcze o nim nie słyszałeś. Jeśli zatem wypróbowałeś już wszystkiego i myślisz, że nie ma dla Ciebie ratunku, jest jeszcze jeden sposób do sprawdzenia. Poproś o pomoc stewardesę. Metoda polega na użyciu 4 kubków papierowych i mokrej chusteczki lub papierowego ręczniczka:
Bierzesz 4 papierowe kubeczki. Po 2 na jedno ucho (wkładasz jeden w drugi). Następnie moczysz chusteczki higieniczne lub papierowe ręczniczki w gorącej wodzie (najlepiej we wrzątku) i te mokre chusteczki (wyciśnięte, ważne żeby nie były cieknące) wciskasz na dno kubeczków. Następnie te podwójne kubeczki przykładasz do uszu jak słuchawki.
Powinno pomóc. Spróbujesz?
16 lat temu w ten sposób stewardesa pomogła córce. Sposób stary, ale wart przypomnienia.
Fajnie ze w ryanair dadza Ci kubki o wodzie nie wspomne
Witaj Kamilo, dziękuję serdecznie za kolejny sposób. Na pewno wypróbuję następnym razem na żonie.
Pozdrawiam.
🙂 Proszę dać znać czy u Państwa się sprawdza 🙂 Serdecznie pozdrawiamy i życzymy samych spokojnych lotów 🙂
Ból potrafi być nie do wytrzymania. Jestem facetem raczej wytrzymałym na ból, ale to co mnie spotykało w momencie kiedy samolot zbliżał się do lądowania było straszne, miałem wrażenie to oko mi wybuchnie z bólu, to ucho. Ból nie do wytrzymania.
Dzięki za informację, jutro wracam z Turcji , to sprawdzę i w poniedziałek dam znać
super 🙂 czekamy! Dobrej podróży
moczysz w goracej wodzie, najlepiej we wrzatku i wyciskasz? Czyli dodatkowo mam sobie reke poparzyc? No tak, mozg zapomni o bolu uszu i zajmie sie bolem reki ?
☺????
Do tych wszystkich metod dodam jeszcze jedna a mianowicie “ziewanie”. Bardzo dużo latam i to dla mnie najlepsza metoda. Parę razy zazwyczaj trzeba wymusić ale zawsze mi pomaga i w 100%
Nie pomoże przy zapaleniu ucha.
Drogi Anonimie, do pierwszego kubka wkladasz serwetke zalana wrzatkiem, drugi kubek wkladasz do pierwszego i dociskasz, usuwajac nadmiar wody z serwetki. Potem wystarczy przelozyc kubek z wewnatrz na zewnatrz kubka z serwetka, co by nie poparzyc lapek trzymajacych kubeczki na uszach. Proste? I pomaga, co wyprobowalam wielokrotnie np na biednych niemowlaczkach, lecacych z katarem
Pozazdrościć deniuszu autorowi tego artykułu. Odpowiem pytaniem. Czy jak debil mm siedzieć w samolocie z przyłożonymi do głowy kubkami ? Pewnie za raz po wylądowaniu podjedzie karetka i wsadzą mnie w kaftan….. 🙂
Panie Endriu z całym szacunkiem, jeśli Pan uważa to za głupie, to może Pan tego po prostu nie próbować. Stewardesy na pokładzie same przynoszą taki zestaw pasażerom najbardziej potrzebującym. Jeśli to działa, to czy ważne jak będzie Pan wyglądał przez 10 min? Czy liczy się Pana samopoczucie? To już pozostawimy do osobistej odpowiedzi. Wielu osobom ten sposób pomógł, dlatego się nim dzielimy. Wystarczy poprosić o taką pomoc personel pokładowy. A Pana serdecznie pozdrawiamy i życzymy, aby żadne techniki takowego ratunku nie były Panu potrzebne 🙂
Dziekuje bardzo za podpowiedzi pozdrawiam I zycze przyjemnych lotow.
Mi kilka lat temu pomogła ta metoda. Nigdy wcześniej nie miałam problemu z ciśnieniem ale wtedy miałam wrażenie ze za chwile głowa mi pęknie. Stewardessa zobaczyła to i przyniosła mi kubki
trzeba regulować ciśnienie już od startu, a nie dopiero przy lądowaniu; wtedy też daje radę (wcześniej uszy- i w ogóle głowa – bolały mnie jeszcze 3 dni po przylocie); więc zatykam nos i odtykam uszy jeszcze przed startem, a potem co chwilę przez cały lot i prawie nie mam problemów (a laryngolodzy grozili utratą słuchu i w ogóle zagrożeniem życia)