Do nieszczęśliwego wypadku doszło na pokładzie samolotu linii Qantas, lecącego z Los Angeles do Melbourne. Policja czeka na wyniki sekcji zwłok.
Śmierć na pokładzie
Jak informuje Daily Mail, 34-latka zmarła na pokładzie 16-godzinnego lotu QF 94. W samolocie leciało również dwóch lekarzy. Przez cały czas próbowali pomóc kobiecie.
Rzecznik Qantas powiedział: “Jesteśmy bardzo wdzięczni za ich pomoc”.
Gdy samolot wylądował, na lotnisku czekali już ratownicy medyczni. Niestety nie udało się jej uratować.
Dokładna przyczyna śmierci kobiety nie jest znana, policja czeka na wyniki sekcji zwłok. Jedna z pasażerek podzieliła się traumatycznym przeżyciem w mediach społecznościowych.
Wiadomo, że bezpieczeństwo pasażerów jest priorytetem dla linii lotniczych. Bywają różne sytuacje. Zazwyczaj piloci decydują się na awaryjne lądowanie, aby ratować zagrożonego pasażera. Tak było np. w przypadku lotu z Hanoi do Londynu na pokładzie linii Vietnam Airlines. Jeden z pasażerów źle się poczuł. Pilot postanowił podjąć próbę ratowania mężczyzny. A jedyną, słuszną decyzją była ta o awaryjnym lądowaniu. Mężczyzny jednak nie udało się uratować. Czasem bywa inaczej. Pisaliśmy też o 25-letniej Brittany Oswell, która zmarła w szpitalu, po tym jak w samolocie American Airlines jej serce się zatrzymało. Mimo tego, że na pokładzie był lekarz i trzykrotnie apelował o awaryjne lądowanie, pilot nie zdecydował się na ten manewr. Po dwóch latach od tych wydarzeń mąż i rodzice kobiety wnieśli do sądu pozew przeciwko American Airlines.
Zakrzepica?