W czasie pandemii pomysłów na ratowanie turystyki naprawdę nie brakuje. Choć kończą się one z różnym skutkiem, to jednak pomysł władz Tajlandii może się spodobać podróżnikom. Mimo, że to jeden z krajów najmniej dotkniętych koronawirusem, to jednak turystyka tutaj również mocno ucierpiała.
Organizacje turystyczne w Tajlandii głośno mówią, że mają już dość tego pandemicznego stanu i obostrzeń. Ostatnio mogliście przeczytać, że Phuket – jedna z największych i najbardziej znanych wysp – chce zmienić zasady wjazdy dla przyjezdnych i chce odciąć się od Tajlandii i wpuszczać turystów bez kwarantanny. Teraz jednak zrodził się nowy pomysł. Turyści przybywający do tego kraju będą mogli odbyć obowiązkową kwarantannę na jachcie lub małym statku wycieczkowym. Na początku, w programie pilotażowym będzie mogło wziąć udział 100 właścicieli jachtów.
Docelowo program ma zostać rozszerzony i przynieść 58 mln dolarów przychodów z turystyki. Odbywający kwarantannę będą musieli mieć negatywny wynik testu na koronawirusa i będą zobowiązani do noszenia opaski na nadgarstek z nadajnikiem GPS. Z kolei od kwietnia ma ruszyć też nowy program hotelowych kwarantann w nadmorskich kurortach.
Tajlandia jest oficjalnie otwarta dla zagranicznych turystów, jednak czekają ich liczne restrykcje: muszą mieć negatywny wynik testu, odbyć 14-dniową kwarantannę i muszą mieć zarezerwowane i opłacone noclegi, środki finansowe na pobyt oraz ubezpieczenie turystyczne. To wszystko nie zachęca turystów.