W pobliżu międzynarodowego lotniska Keflavik na Islandii ponownie wybuchł wulkan. Czy może doprowadzić do zakłóceń w ruchu lotniczym?
Osiem miesięcy po zakończeniu ostatniej erupcji wulkan w południowo-zachodniej Islandii ponownie wznowił swoją aktywność. Erupcja rozpoczęła się w środę 3 sierpnia. Dość istotne jest to, że znajduje się on zaledwie 32 kilometry od stolicy Islandii, Reykjaviku.
Wulkan położony jest bardzo blisko lotniska Keflavik. Lotnisko pozostaje otwarte w tej chwili bez zakłóceń w lotach, ale nie jest jasne, czy tak pozostanie. Został ogłoszony “czerwony poziom” niebezpieczeństwa.
2010 to rok, którego linie lotnicze nie zapomną
Przemysł lotniczy pamięta erupcję wulkanu Eyjafjallajokull w 2010 roku, kiedy chmury popiołu i pyłu przedostały się do atmosfery w całej Europie i przerwały loty przez Atlantyk.
Miliony pasażerów utknęło w Europie, gdy samoloty przestały latać, obawiając się, że popiół wulkaniczny spowoduje uszkodzenie silników.
Prawie cała Europa Północna została zamknięta między 15 a 23 kwietnia, po czym różne przestrzenie powietrzne zamykały się i otwierały bazując na ruchu chmury popiołu.
W tym okresie w Europie odwołano ponad 100 000 lotów, a szczególnie ucierpiały połączenia do i z Wielkiej Brytanii i Irlandii.
Czy teraz będzie podobnie? Rok temu erupcja wulkanu nie spowodowała takich problemów jak 12 lat temu.
Jak poinformował Elín Björk Jónasdóttir z islandzkiego Biura Met cytowany przez portal Reykjavik Grapevine, loty nie powinny zostać zakłócone. Z wulkanu nie wydobywa się w tym momencie pył wulkaniczny, który mógłby uszkodzić silniki samolotów.
