Dokładnie dwa lata temu wybuchła pandemia koronawirusa Covid-19, która sparaliżowała ruch lotniczy na świecie. Od początku tego roku dało się jednak zaobserwować ożywienie w tym zakresie: stopniowe otwarcie krajów, poluzowanie restrykcji i tym samym optymistyczne prognozy na podróże lotnicze w kolejnych miesiącach. Zaczęła się jednak wojna w Ukrainie.
Firma analityczna ForwardKeys podała wczoraj, że napaść Rosji na Ukrainę doprowadziła do spadku rezerwacji lotniczych w Europie o 23 proc. natomiast w przypadku rezerwacji lotów transatlantyckich o 13 proc. tylko w pierwszym tygodniu wojny (wojna wybuchła 24 lutego).
Porównano ilość rezerwacji od 24 lutego do 2 marca z tygodniem poprzedzającym wojnę w Ukrainie i dało to obraz spadku zaufania pasażerów do podróży lotniczych, które prawdopodobnie da się szczególnie odczuć w szczycie sezonu letniego.
Dodatkowo rosnąca inflacja i gwałtownie rosnące ceny paliw wskazują, że spora część konsumentów być może zrezygnuje z podróży. Zwłaszcza, że takie linie lotnicze jak Lufthansa, Qantas Airways czy japońska ANA zapowiedziały już, że z wyżej wymienionych względów będą zmuszone podnieść ceny biletów.
Analiza ForwardKeys wykazała rzecz oczywistą, że najbardziej ucierpiały kierunki we wschodniej Europie, najbliżej działań wojennych: Bułgaria, Gruzja, Chorwacja, Węgry, Litwa, Łotwa, Estonia, Słowacja, Słowenia i Polska. Tutaj spadek rezerwacji sięgnął od 30 do 50 proc.
W Rosji rezerwacje krajowe, które w czasie pandemii stanowiły jeden z najlepiej prosperujących rynków na świecie, spadły o 49 proc.
Na szczęście kierunki we Europie Zachodniej i podróże transatlantyckie nie ucierpiały tak jak można było się tego obawiać – podkreśla Olivier Ponti, wiceprezes ForwardKeys.
— Amerykanie potrafią odróżnić wojnę w Ukrainie od wojny w Europie i jak na razie wydaje się, że podróżni uważają resztę Europy za stosunkowo bezpieczną — powiedział Ponti.
Źródło: Reuters