Kobieta wracała z wizyty w Chinach. 60-latka wzbudziła zainteresowanie urzędników celnych na lotnisku, ponieważ dziwnie się poruszała. Miała też wyraźnie za dużą spódnicę. W związku z tym została zatrzymana i przeszukana. Sytuacja miała miejsce na wyspie Kinmen, a funkcjonariusze dokonali niezwykłego odkrycia.
Przyłapana na próbie przemytu
Po podniesieniu spódnicy odkryli 24 żywe gryzonie przymocowane taśmami do nóg. Kobieta chciała je wwieź do Tajwanu. Przemyt 24 myszoskoczków się nie udał.
Funkcjonariusze Straży informowali, że kobieta przyznała, że każdy myszoskoczek został zakupiony w sklepie zoologicznym w Chinach. Każdy samiec kosztował 50 chińskich juanów (ok 28 zł), a samica 150 chińskich juanów, czyli 84 zł. Przemytniczka zdradziła, że opłata za transport dla każdego myszoskoczka wynosiła 60 chińskich juanów. Cena zwierząt w Chinach jest 10 razy niższa niż w jej kraju, stąd pomysł na próbę wzbogacenia się.
Kobieta nie chciała zdradzić dla kogo były przeznaczone zwierzęta. Mówiła tylko, że to dla przyjaciela. Podejrzewa się jednak, że ta próba przemytu była tylko testem większej, zorganizowanej grupy, aby sprawdzić procedury inspekcji w porcie, dlatego zostało wszczęte śledztwo w tej sprawie.
Kobieta została aresztowana, a sprawa trafiła do prokuratury.
Wcześniej, jak informuje independent.co.uk, tego samego miesiąca pewien mężczyzna podróżujący z Malezji do Singapuru został przyłapany na próbie przemytu w spodniach czterech kociąt. Został złapany, gdy funkcjonariusze graniczni usłyszeli “miauczenie”i zauważyli podejrzanie nienaturalne wybrzuszenie.