Trzmiel teoretycznie nie powinien latać. Stosunek powierzchni jego skrzydeł do jego masy jest niewystarczający, by unosił się w powietrzu. Ale trzmiel o tym nie wie, więc lata. Takich trzmieli w historii wielkich odkryć geograficznych i podróżniczych kroków milowych potrzebowaliśmy, by dokonać rzeczy niemożliwych.
Wiele było wypraw niemożliwych do zrealizowania w teorii. Aż w końcu ktoś po prostu postanowił to zrobić i to zrobił. Oto 7 największych podróży świata, o których współcześni mówili, że są niemożliwe.
Wyprawa Kon-Tiki
Mieszkańcy Wyspy Wielkanocnej od dawna wzbudzali zainteresowanie naukowców. Ich pochodzenie od ludów Polinezji zdawało się być oczywiste. Jednak w 1947 r. norweski etnograf Thor Heyerdahl postanowił podważyć tę teorię i twierdził że to mieszkańcy Ameryki Południowej zasiedlili wyspę.
Szukał argumentów za tym, że Polinezyjczycy pochodzą z Ameryki Południowej. Twierdził, że wielkie posągi Moai z Wyspy Wielkanocnej są podobne do tych wykutych w Peru. Swoją wizję przedstawił naukowcom.
– Doskonale, proszę spróbować odbyć kiedyś podróż z Peru na wyspy Oceanu Spokojnego na tratwie z balsy! – odparł jeden z antropologów. To zmotywowało Heyerdahla do zbudowania tratwy, którą nazwał od imienia inkaskiego przywódcy.
Wyprawa Heyerdahla i kilkuosobowej załogi rozpoczęła się 28 kwietnia 1947 r. Tratwa z balsy bez większych przygód dotarła do wysp Puka Puka. Następnie rozbiła się na rafie Raroia, na środku Pacyfiku mniej więcej w połowie drogi między Ameryką Południową a Australią. Heyerdahl obronił swoją teorię.
Zdobycie biegunów przez Jaśka Melę
Jan Mela to gigant wśród podróżników, najmłodszy w historii zdobywca obu biegunów jednego roku. W dodatku pierwszy niepełnosprawny, który tego dokonał.
Film Mój Biegun, którego dotyczy powyższe video, opowiada właśnie o wyprawie niepełnosprawnego Jana Meli, jego opiekuna i mentora Marka Kamińskiego oraz kilkuosobowej ekipy na bieguny Ziemi w 2004 roku. Wtedy Janek miał 15 lat.
Dziś Mela wyznacza nowe horyzonty. Jest założycielem fundacji, działa społecznie. Zdobył m.in. nagrodę Kolosa, jedną z najważniejszych nagród podróżniczych.
Pierwsza wyprawa na biegun południowy
Zostańmy na chwilę na biegunach. Pierwsza wyprawa Amundsena na biegun południowy w tamtych czasach była czymś niebywałym. W dodatku jego grupa ścigała się z ekspedycją Roberta Falcona Scotta. Norweska ekspedycja dotarła na miejsce jako pierwsza. Scott jako ostatni ze swojej grupy zmarł na Antarktydzie po odwrocie z bieguna.
Norwegowie z Amundsenem na czele zdobyli biegun południowy w dniu 14 grudnia 1911 roku. To oni zapisali się na kartach historii. Scott dotarł tam 17 stycznia 1912 roku. Zmarł prawdopodobnie 29 marca i stał się bohaterem narodowym w Wielkiej Brytanii.
Wszystko to działo się jeszcze przed zatonięciem Titanica. Obie ekspedycje ruszyły w nieznane. Im też mówiono, że to co chcą zrobić jest niemożliwe.
Samotny rejs Doby kajakiem przez Atlantyk
Wyobrażacie sobie, że w pojedynkę, samotni jak palec, walczycie z żywiołem na małym kajaku pokonując Ocean Atlantycki? Ten wyczyn już na zawsze zapisze się na kartach historii. Aleksander Doba dokonał rzeczy niemożliwej. Trzykrotnie!
Jako pierwszy człowiek w historii w latach 2010-2011 samotnie przepłynął kajakiem Ocean Atlantycki z kontynentu na kontynent (z Afryki do Ameryki Południowej) w 99 dni wyłącznie dzięki sile swoich mięśni (bez wspomagania żaglem). Powtórzył ten wyczyn w latach 2013-2014 i 2017.
To nie wszystko. Aleksander Doba m.in. opłynął dookoła Bałtyk i Bajkał. To człowiek, który już za życia stał się legendą.
Opłynięcie Ziemi dookoła już w 1522 roku!
Opłynięcie Ziemi dookoła było w tamtych czasach rzeczą niebywale trudną. Wielkości globu niedoszacowała m.in. wyprawa Krzysztofa Kolumba. Znany włoski podróżnik myślał, że dotarł do Indii, tymczasem odkrył nieznany jego współczesnym kontynent.
Wyczynu Kolumba nie zapisaliśmy w naszym Top 7 z dwóch powodów. To, że się pomylił to ważna przyczyna. Ale ważniejsza jest ta druga – nie on pierwszy tego dokonał. Pierwsi z Europy przez Atlantyk dotarli do Ameryki Północnej wikingowie około 874 r.
Chcieliśmy tu powiedzieć o innym wyczynie – wyprawie Ferdynanda Magellana dookoła świata. To była wielka rzecz!
Choć Magellan podróż przepłacił życiem, jego współtowarzysze wrócili do Hiszpanii. Ich osiemnastka dotarła po trzech latach do portu w Sewilli. Europejczycy mieli od tej chwili o wiele lepsze pojęcie o gigantycznych rozmiarach kuli ziemskiej. Pośrednio wyprawa Magellana przyczyniła się w przyszłości do wyznaczenia linii zmiany daty, gdyż podróżnicy nie mogli doliczyć się jednego dnia, który po drodze “zgubili”.
Zejście na dno Rowu Mariańskiego
Ogromne ciśnienie oceanicznej wody, wielka głębokość, strach – to wszystko musiała pokonać załoga batyskafu Trieste, który zszedł na dno rowu Mariańskiego 23 stycznia 1960 r. Jedyną replikę batyskafu Trieste w skali 1:1 można oglądać w Hydropolis, wrocławskim muzeum wiedzy o wodzie przy ul. Na Grobli.
Głębię Challengera, najgłębiej położone miejsce w Rowie Mariańskim, na żywo widziały trzy osoby. Na pokładzie batyskafu Trieste w 1960 r. znajdowała się jedynie dwójka: sierżant marynarki wojennej USA Don Walsh i szwajcarski oceanograf Jacques Piccard.
W 2012 r., dopiero 52 lata później, to samo udało się Jamesowi Cameronowi, który oprócz tego, że jest znanym reżyserem, to także oceanologiem. Jest pierwszym człowiekiem, który samotnie był w tym miejscu.
Poza nimi nikt nie był na dnie Rowu Mariańskiego. Więcej osób postawiło stopę na Księżycu.
Lądowanie na Księżycu
A skoro już mowa o Księżycu, lądowanie tam pozostaje jednym z największych wyczynów w historii ludzkości.
20 lipca 1969 r. na powierzchni ziemskiego satelity stanął moduł księżycowy, a dzień później stopę na Księżycu postawiła załoga Apollo 11 – jako pierwszy Neil Armstrong, a jako drugi Edwin Aldrin (którego wszyscy nazywali Buzz).
Po misji Apollo 11 na Księżycu wylądowało także pięć kolejnych statków misji Apollo.