W sobotę na pokładzie samolotu linii JetBlue miał miejsce poród. Na świat przyszedł zdrowy chłopczyk.
Do sytuacji doszło podczas lotu nr 1954 z San Juan do Fort Lauderdale. U jednej z pasażerek rozpoczęła się akcja porodowa, a wkrótce w Airbusie A320 pojawił się nowy, nieoczekiwany pasażer. Co ciekawe, samolot nosił nazwę Born to be Blue. Jest to pierwszy taki przypadek w historii tej linii lotniczej.
Linia JetBlue ogłosiła, że zmieni nazwę samolotu na cześć nowo narodzonego dziecka. Zobaczymy, czy dotrzyma słowa. Byłaby to całkiem miła odmiana po tym, jak swego czasu pasażerka nadała swojemu dziecku imię Jetstar, czyli tak, jak nazwa linii lotniczej, w której przyszło na świat.
Noworodek z JetBlue, oprócz samolotu nazwanego na swoją cześć, może także liczyć na prezenty, nie jest jednak wiadome, jakie konkretnie będą to upominki. Nie ma określonego schematu postępowania w takich przypadkach. Dzieci urodzone na pokładzie samolotów otrzymywały już milion mil na karcie lojalnościowej do wykorzystania (Cebu Pacific), darmowe loty do ukończenia 18 lat (Jazeera Airways) oraz… jeden darmowy przelot dla całej rodziny (Saudia).
Świeżo upieczona matka z JetBlue może uznać, że miała dużo szczęścia. Nie tylko poród się udał, ale również linia JetBlue odniosła się do niej bardzo przychylnie. Zdarzają się sytuacje, w których matka musi zapłacić linii lotniczej odszkodowanie za konieczność międzylądowania. Zwłaszcza, że latanie w po 36. tygodniu ciąży odbywa się zawsze na własne ryzyko.
Oczywiście zdarzają się również tak niesamowite przypadki, w których kobiety rodzą w samolotach, bo w ogóle nie są świadome tego, że są w ciąży. Takie historie przydarzyły się na pokładach linii Southwest, American i Air Canada. Jednak w takich sytuacjach trudno ocenić wiarygodność stwierdzenia o niewiedzy na temat ciąży.