Jak dotrzeć na Antarktydę? To nie takie trudne

Jak dotrzeć na Antarktydę? Logistycznie w całkiem prosty sposób, bo są tam organizowane profesjonalne wycieczki. Statki pełne turystów dobijają m.in. do stacji polarnych, a podróżnicy podziwiają tysiące tuptających dookoła pingwinów. W rejs wśród gór lodowych wyruszymy z Ziemi Ognistej, a do Antarktydy dotrzemy po kilku dniach. Jest jednak problem – cena. To właśnie ona sprawia, że na takie przyjemności niewielu z nas może sobie pozwolić.

​Dotrzesz do Patagonii? Dotrzesz i na Antarktydę.

Aby wyruszyć w podróż na Antarktydę, trzeba dotrzeć do Patagonii, a konkretniej do argentyńskiego miasta Ushuaia w Ziemi Ognistej. To stamtąd wyruszają statki na siódmy, najmniej zbadany kontynent. Drugim miejscem, z którego startują statki lub samoloty jest Punta Arenas w Chile. Do tych miast najlepiej dotrzeć drogą lotniczą.

​W Ushuaia i Punta Arenas usłyszymy najpewniej, że ceny rejsów na Antarktydę zaczynają się od około 4 tys. dolarów amerykańskich. Za taką kwotę nie możemy się spodziewać luksusowych kajut, ale oczywiście są też rejsy za 20, czy nawet 50 tysięcy dolarów. Pewnie nie uda nam się dużo zejść z ceny, gdyż wszyscy przewoźnicy dobrze się znają. Jest też możliwość wykupienia podwójnej kajuty (ceny od ok. 5 tys. zł w górę) albo pofrunięcia na Antarktydę samolotem, ale ceny lotu są już wyższe niż 4 tys. dolarów. Rejs na samą Antarktydę i z powrotem trwa zazwyczaj około 10 dni. Jest możliwość wykupienia wycieczki wcześniej, przez internet. Na miejscu bywa taniej, ale czasami trzeba czekać kilka dni na wolny statek.

​Tuptające pingwiny

Unsplash

Po kilku dniach bujania na falach dociera się do Antarktyki. Stały ląd Antarktydy jest jeszcze dalej. Niektóre wycieczki w ogóle nie zapędzają się za Koło Podbiegunowe.

Ciepły ubiór, wiele warstw odzieży, nieprzemakalne kurtki i spodnie oraz kalosze to podstawa. Potrzebny ekwipunek możemy kupić lub wypożyczyć jeszcze w Argentynie lub Chile. Na antarktyczny ląd dociera się pontonem.

A na miejscu można zobaczyć pingwiny, dziesiątki, setki pingwinów. Podczas całej wyprawy można ich zobaczyć wręcz tysiące. Podobno zachowują się przyjaźnie i nie uciekają na widok ludzi.

Stacje badawcze w Antarktyce

​Celem, do którego zmierzają wyprawy na Antarktydę, są polarne stacje badawcze. Jest ich wiele: brytyjskie, argentyńskie, czy też ukraińska. Na swojej drodze można spotkać także opuszczone stacje. W Antarktyce, konkretnie na Wyspie Króla Jerzego, znajduje się także m.in. Polska Stacja Antarktyczna im. Henryka Arctowskiego. Czasami zamieszkują tam zapraszani badacze. Zwykły śmiertelnik także może ją odwiedzić.

Dowie się wtedy m.in., że na stacji przez cały rok jest pyszne jedzenie, ponieważ gotuje tam kucharka. Sezon turystyczny zaczyna się latem, a więc naszą zimą (około stycznia). Jak podaje stacja Arctowski, na wyspy Antarktyki i Antarktydę dociera kilkadziesiąt tysięcy turystów rocznie (24 tys. w 2006 roku). Samą stację Arctowski odwiedzało wtedy ok. 3 tys. osób rocznie, nie więcej niż 100 w jednym momencie.

Na stacji można podziwiać m.in. drogowskazy do polskich miast, takie jak na zdjęciu powyżej. Polska znajduje się ok. 14 tysięcy kilometrów od stacji Arctowski. Zobaczymy tam też główny budynek, centrum informacji turystycznej, a także naturalne “pingwinisko”. Tam często przebywają pingwiny, słonie morskie i foki Weddella. Znajduje się tam także grób Włodzimierza Puchalskiego, wybitnie utalentowanego fotografa przyrody i reżysera filmów przyrodniczych, który zmarł na Wyspie Króla Jerzego w 1779 roku.

Redakcja
Redakcja
Tworzymy dla Was wartościowe treści już od 2006 roku. Inspirujemy do wyruszenia w podróż, otwarcia na nowych ludzi i kultury, smakowania nowych potraw i ekscytowania się pięknymi widokami. Leć i odkryj świat!

Zobacz też

Obserwuj nas

427,346FaniLubię
33,449ObserwującyObserwuj
5,711ObserwującyObserwuj

Zobacz też