Tanzania obwieściła plany wybudowania kolejki linowej na Kilimandżaro. Pomysł wzbudza liczne kontrowersje. Pojawiły się nawet dwie firmy skłonne wykonać to zlecenie.
Najwyższy szczyt Afryki nie jest być może najtrudniejszym do zdobycia na świecie, ale na pewno stanowi wyzwanie. Przyciąga rocznie wielu turystów – wg najnowszych danych 50 000 osób spędza na zboczach góry około tygodnia. Władze Tanzanii chcą tę liczbę zwiększyć o połowę, a ma w tym pomóc właśnie kolejka linowa. Skróci ona czas wspinaczki i zachęci większą liczbę turystów do podjęcia wyzwania wejścia na szczyt. Umożliwi również stanięcie na Kilimandżaro osobom zupełnie nieprzygotowanym do wspinaczki.
W kraju, którego głównym źródłem utrzymania jest turystyka, takie plany nie powinny dziwić. Jednak już wybudowanie kolejki linowej w celu zarobienia pieniędzy spotkało się z zupełnym brakiem zrozumienia ze strony organizacji chroniących przyrodę oraz samych turystów. Obawiają się oni negatywnego wpływu na ekosystem Kilimandżaro. Wskazują również na widmo bezrobocia, jakie może spotkać lokalną społeczność (na każdego turystę chcącego wejść na szczyt przypada 15 osób służących mu pomocą).
Plan budowy nie został jeszcze wdrożony w życie, a aktywiści mają nadzieję, że zostanie porzucony. By zablokować budowę została przedstawiona petycja, pod którą nadal można się podpisywać.
Taka kolejka utrudni aklimatyzację. Ma same wady. Kolejkę niech zbudują na na jakąś górę około 3 000 m z widokiem na Kilimajaro.