Co kraj to obyczaj. A może raczej co kraj to wydatek? W zależności od miejsca zamieszkania, koszty życia różnią się diametralnie. Ale też rzeczy kosztujące najwięcej nie są te same. W Hong Kongu na przykład za jedno pojedyncze miejsce parkingowe ktoś zapłacił prawie milion dolarów. Milion!
Hong Kong jest stolicą finansową nie tylko w regionie, ale w zasadzie na świecie. Słynie z niezwykle gęstej zabudowy, olbrzymiego zaludnienia, mikroskopijnych mieszkań i niezwykle wygórowanych cen. Żeby tam mieszkać, trzeba się liczyć z ogromnymi kosztami. Jak bardzo wysokie są to kwoty? Jak donosi South China Morning Post, chiński biznesmen Johnny Cheung sprzedał należące do niego miejsce postojowe za… 969 000 dolarów.
Miejsce parkingowe znajduje się przed 79-piętrowym biurowcem The Center w samym centrum Hong Kongu. Mają w nim swoje siedziby największe firmy, w tym prawnicze i bankowe. Znajduje się tam również 400 miejsc parkingowych, z czego Johnny Cheung posiadał 4. Wcześniej sprzedał już 3 z nich również za sześciocyfrowe sumy.
Okazuje się, że w tak gęsto zaludnionym mieście jak Hong Kong najcenniejsza jest…. przestrzeń. I choć same koszty życia są tam ogromne (to najdroższe miasto do życia na świecie!), to niektórzy są w stanie zapłacić olbrzymie kwoty za swoje własne miejsce parkingowe. Pozostali muszą się zadowolić metrem, gdzie koszt przejazdu nie przekracza 10 dolarów.
Hong Kong jest droższy nawet od Londynu, Singapuru czy Nowego Jorku. Ze względu na ograniczoną przestrzeń występuje tam największe zagęszczenie wieżowców na świecie. Znalezienie tam wolnego mieszkania graniczy z cudem, a mniej zamożni ludzie nierzadko mieszkają w cmentarnych kawalerkach, czyli mikropokojach o metrażu nieprzekraczającym 4 m2.