Niesamowite, że ludzie wciąż wpadają na pomysł próby przemytu i to nawet żywych istot. Pracownicy lotniska często muszą borykać się z problemem pomysłowych podróżnych, którzy myślą, że jakimś cudem uda im się przewieźć coś nietypowego. A zawartości niektórych walizek są naprawdę zaskakujące. I choć celnicy są już do tego przyzwyczajeni, to jednak nawet oni czasem mogą mocno się zdziwić. Tym razem nietypowy ładunek odkryto na lotnisku w Duesseldorfie za sprawą dziwnych śladów…śluzu.
Okazało się że w 6 torbach z Nigerii przyleciało prawie 100 gigantycznych afrykańskich ślimaków. Ślimaki achatina – to największa odmiana ślimaka na świecie. Potrafią osiągnąć rozmiar nawet świnki morskiej. Ich śluz ma dobroczynne działanie odmładzające i używany jest do wyrobów kosmetycznych. Prawdopodobnie miały trafić do hodowli właśnie do takich celów.
Jak informuje onet.pl, celnicy tak naprawdę odkryli przemyt przypadkiem. Najpierw w w ciężarówce bagażowej zauważyli jednego ślimaka. Myśleli, że to zabawka, ale zaczął się poruszać. Poszli za śladem śluzu i spostrzegli przedziurawioną torbę, z której próbował się wydostać kolejny ślimak.
Oprócz blisko 100 ślimaków w torbach było też 28 kg ryb i wędzonego mięsa, a także walizka pełna gnijącego mięsa. Wszystko miało trafić do sklepu z towarami afrykańskimi w zachodnich Niemczech. Cały towar poddano utylizacji, a ślimaki oddano instytucji ratującej zwierzęta.
Pomysłów na przemyt nie brakuje
To nie pierwszy raz kiedy pasażerowie próbują przemycić zwierzaki. Pisaliśmy już o Polaku zatrzymanym na lotnisku Cayenne-Félix Eboué w Gujanie Francuskiej za niezwykłą próbę przemytu. Kilkadziesiąt pewnych włochatych zwierząt nasz rodak usiłował przewieźć w swojej walizce. 8 nóg, wielkie oczy i długi tułów. Tak właśnie wygląda tarantula. I to właśnie te pająki znalazły się w bagażu Polaka. Było ich około stu: 38 dorosłych pająków, 50 młodych i kilkanaście jajek zawiniętych w kokony. Mężczyzna usiłował przetransportować tarantule do Paryża, a swoją decyzję tłumaczył wielką miłością do pajęczaków. Przewożenie tarantul nie jest zakazane, jednak podlega ścisłym regulacjom, których mężczyzna nie spełnił. Polak został zatrzymany na lotnisku, a znalezione w jego bagażu pająki trafiły do lokalnej organizacji zajmującej się ochroną zwierząt.
Innym razem w 4 walizkach skonfiskowanych na lotnisku na Filipinach odkryto… 1529 żywych żółwi. Walizki ktoś porzucił na lotnisku w Manili. Część zwierząt była złączona taśmą klejącą, upchnięto je pomiędzy ubrania. Mimo tak trudnych warunków, wszystkie żółwie przeżyły. Uratowane trafiły do odpowiedniej placówki, która zadbała o ich zdrowie i bezpieczeństwo. Za nielegalny handel zwierzętami grożą na Filipinach dwa lata więzienia i do 200 000 pesos, czyli 15 000 zł. Przestępstwo jest traktowane bardzo poważnie.
#BalitangCustoms
— Bureau of Customs PH (@CustomsPH) March 4, 2019
The Bureau of Customs – Port of NAIA turned over to the Department of Environment and Natural Resources – Wildlife Traffic Monitoring Unit (DENR-WTMU) 1,529 live exotic turtles on 3 March 2019 at the NAIA Terminal 2, Pasay City. pic.twitter.com/5BPy6ZmvzH
Wszystkich zaskoczyła również pewna 60-latka. Wzbudziła zainteresowanie urzędników celnych na lotnisku, ponieważ dziwnie się poruszała. Miała też wyraźnie za dużą spódnicę. W związku z tym została zatrzymana i przeszukana. Sytuacja miała miejsce na wyspie Kinmen, a funkcjonariusze dokonali niezwykłego odkrycia. Po podniesieniu spódnicy odkryli 24 żywe gryzonie przymocowane taśmami do nóg. Kobieta chciała je wwieź do Tajwanu. Przemyt 24 myszoskoczków się nie udał. Cena zwierząt w Chinach jest 10 razy niższa niż w jej kraju, stąd pomysł na próbę wzbogacenia się. Podejrzewa się jednak, że ta próba przemytu była tylko testem większej, zorganizowanej grupy, aby sprawdzić procedury inspekcji w porcie, dlatego zostało wszczęte śledztwo w tej sprawie. Kobieta została aresztowana, a sprawa trafiła do prokuratury.
Taiwanese woman caught smuggling 24 gerbils under skirt https://t.co/kmaEc450B5 pic.twitter.com/KMdAmj93hU
— Taiwan News (@TaiwanNews886) January 14, 2019