W środę zakończyła się akcja poszukiwawcza mężczyzny, który spadł z góry Fuji w Japonii. Poszukiwania rozpoczęły się dosłownie minuty po tym jak się poślizgnął, ponieważ prowadził on transmisję na żywo ze swojej wspinaczki. Niestety nie przeżył on upadku.
Na umieszczonym w sieci nagraniu widać, że wspinacz znajdował się tuż przed szczytem, ponad warstwą chmur. Na ziemi leżała gruba warstwa śniegu, o czym zresztą sam mówi do swoich odbiorców. Podkreślał również, że jest bardzo ślisko i niebezpiecznie i nie jest pewien czy znajduje się na szlaku. Po chwili widać, że mężczyzna się poślizgnął i zaczął spadać.
Policję i ratowników zawiadomili internauci, którzy śledzili relację ze wspinaczki na żywo. Ratownicy z Shizuoki i Yamanashi od razu ruszyli w góry, jednak nie udało się uratować wspinacza, znaleziono jego zwłoki na wysokości 3 000 metrów.
Góra Fuji jest zamknięta dla wspinaczy od września, władze stanowczo odradzają wspinanie się tam w kolejnych miesiącach ze względu na mocne opady śniegu i zagrożenie wynikające z niebezpiecznej trasy. Dodatkowo wydano oświadczenie, podkreślające ryzyko braku skupienia podczas wspinaczki. Prowadzenie relacji, robienie zdjęć czy inne tego typu aktywności mogą okazać się śmiertelne.