Zdarzało nam się już pisać o nietypowych pasażerach na gapę! Mogliście czytać o kocie gapowiczu na pokładzie samolotu do Warszawy. Innym razem podczas 14-godzinnego lotu do Londynu na pokładzie Singapore Airlines okazało się, że w klasie biznesowej zasiada jeszcze jeden, ale niespodziewany pasażer. A pasażerowie lotu z Meksyku do Brazylii z pewnością zapamiętają swoją podróż na długo, ponieważ oprócz nich na pokładzie samolotu pojawiła się tarantula. Tym razem ciarki mieli pasażerowie lecący z Kapsztadu do Nelspruit.
Pilot musiał awaryjnie lądować, po tym jak się okazało, że na pokładzie jest jeden z najbardziej jadowitych i śmiercionośnych węży w Afryce. Mógł zabić jednym ukąszeniem.
Mowa o kobrze przylądkowej. Wcześniej zauważono zwierzę pod osłonami silnika i próbowano złapać. Przed startem samolotu sprawdzono jeszcze raz, węża nie było, więc uznano, że zagrożenia nie ma. Okazało się jednak, że kobra przedostała się do kokpitu
Podczas lotu pilot poczuł chłód na swoim lewym boku. Gdy odwrócił głowę, zobaczył kobrę. O sytuacji poinformował pasażerów.
– Słuchajcie, mamy problem. Na pokładzie samolotu jest wąż. Domyślam się, że jest pod moim fotelem, więc musimy jak najszybciej posadzić samolot na ziemi – mówił.
Pasażerowie zamarli. Szczęśliwie udało się wylądować awaryjnie i wszyscy mogli opuścić pokład. Po wylądowaniu wezwano specjalistów, którzy stosując odpowiednie procedury próbowali namierzyć węża jednak bez skutku.