Turysta z Anglii był zszokowany, gdy po powrocie z podróży do Afryki znalazł w bagażu pasażera na gapę. Gdy się rozpakowywał, z jego torby wypadł… skorpion. Złapał kilkucentymetrowe zwierzę w słoik po dżemie. Okazało się, że to gatunek z sawanny, który schronienie znajduje w ocienionych miejscach, np. pod kawałkami kory. Jego użądlenie przypomina delikatne kopnięcie prądem.
Pasażer na gapę
Turysta od razu zadzwonił do lokalnego oddziału towarzystwa zajmującego się opieką nad egzotycznymi stworzeniami. Inspektorzy zabrali skorpiona i określili gatunek jako babycurus jacksoni. To skorpion, którego rejonem występowania są kraje Afryki: Demokratyczna Republika Konga, Kamerun, Kenia, Uganda i Tanzania. Ukąszenie przypominające kopnięcie prądem mogło zakończyć się silną opuchlizną i zaczerwienieniem. Na szczęście skorpion został bezpiecznie zamknięty w słoiku.
Jak podaje foxnews.com, skorpionem zaopiekowali się specjaliści, z kolei gdyby turysta chciał hodować takie zwierzątko, potrzebowałby na to specjalnej licencji. Na jego szczęście skorpion nie został odnaleziony na lotnisku – wtedy tłumaczenia że znalazł się w bagażu przypadkiem i nie jest przemycany mogłyby nie zostać wysłuchane przez celników.
Dlatego tak ważne jest, by przed powrotem do domu dokładnie sprawdzić bagaż, w tym ubrania, buty, ręczniki i torby.