Mieszkańcy tajskiej wioski w prowincji Chai Nat myśleli, że wylądował tu z powodu braku paliwa albo jakiejś awarii. To był szok, kiedy rano ujrzeli na polu wielki, pasażerski samolot. Wezwali policję. Wszczęto śledztwo. Po kilku godzinach zagadka się jednak rozwiązała.
Samolot na błotnistym polu
Na błotnistym polu, niedaleko domów stał Boeing 747 w barwach narodowego przewoźnika – Thai Airways. Mieszkańcy zbliżyli się do maszyny, aby pomóc potencjalnym pasażerom. Jednak wyglądało na to, że nikogo nie ma w środku. Jak zauważyli funkcjonariusze, Boeing nie miał silników.
Nie dało się też wejść do środka.
Policja w między czasie namierzyła właściciela terenu, na którym stał samolot. Gdy Somchai Phukieow dotarł na miejsce, był zaskoczony widokiem mediów i funkcjonariuszy.
Okazało się, że maszyna jest wycofana z użytkowania, a mężczyzna kupił ją na aukcji w atrakcyjnej cenie.
Żeby nie zwracać zbytniej uwagi, sprowadził samolot w środku nocy z oddalonego o ok. 100 km Bangkoku. Rzeczywiście jak widać, udało się to zrobić dyskretnie…
Somchai Phukieow chce zrobić z boeinga lokalną atrakcję turystyczną. Ma kilka pomysłów, ale jeszcze nie chce zdradzać szczegółów niespodzianki. Może to będzie tor motocyklowy albo boisko piłkarskie. Ludzie mogliby z wnętrza samolotu obserwować sportowe rozgrywki.
Trzeba przyznać, że do niespodzianek to ma smykałkę, więc można spodziewać się niezłej atrakcji w tej małej tajskiej wiosce.