Charakterystyczne znaczki z przekreślonym aparatem były często spotykane na terenie Polski w czasach PRL-u. Zakaz fotografowania dotyczył obiektów państwowych, wojskowych jak również niektórych elementów infrastruktury. Zakazy zniesiono u nas już dawno temu, jednak na świecie wraca trend na niepozwalanie na robienie zdjęć.
Wydawać by się mogło, że w obecnych czasach zakazywanie fotografowania jest zupełnie bez sensu. Przecież aparaty mamy w telefonach, są też malutkie urządzenia nagrywające… jak ktoś zechce to i tak zrobi zdjęcia. Jednak niektóre hotele, restauracje czy atrakcje turystyczne zdecydowały się na wprowadzenie takiego ograniczenia. W jakim celu? Niektórzy chcą odciągnąć ludzi od ekranów i zmusić ich do skupienia się na byciu tu i teraz, inne walczą w ten sposób z nadmiarem turystów, a pozostałe miejsca po prostu nie chcą stać się zbyt popularne.
Gdzie zarabiają na zakazie robienia zdjęć?
Jednym z najsłynniejszych miejsc zakazujących robienia zdjęć jest muzeum Van Gogh’a w Amsterdamie. Choć nie jest to zakaz całkowity. Po przeprowadzeniu wcześniejszych testów zdecydowano się na wprowadzenie ograniczenia na robienie zdjęć. Testy polegały na pozwoleniu na robienie dowolnej liczby zdjęć i zbieraniu od odwiedzających informacji czy takie zachowanie ludzi było dla niż drażniące czy obojętne. Okazało się, że dla większości osoby z telefonami pstrykające fotki w muzeum były mocno irytujące. Dlatego zdecydowano się na wyznaczenie specjalnych miejsc, gdzie można zapozować i zrobić zdjęcie.
Kolejnym muzeum, które wprowadziło ograniczenia na robienie zdjęć jest Casa Azul, czyli dom Fridy Kahlo. Z tym że w tym przypadku kierowano się głównie chęcią zysku – za zrobienie zdjęć trzeba zapłacić. Zebrane w ten sposób pieniądze pozwalają muzeum funkcjonować. W Mexico City znajduje się również inny zabytek – Casa Barragan (wpisany na listę UNESCO), gdzie również od niedawna trzeba płacić na możliwość robienia zdjęć. Dom został zaprojektowany przez słynnego architekta, a jego kolorowe wnętrze idealnie nadaje się na Instagram. Zarządcy zabytku postanowili zarobić na jego fotogeniczności.
Z miejsc zakazujących zdjęć warto również wymienić Kaplicę Sykstyńską. Tam jednak zakaz nie ma na celu ani ochrony zabytku ani zebrania funduszy. Po prostu prawa autorskie do tego dzieła wykupiła japońska stacja telewizyjna. Jednak tysiące turystów niewiele sobie robią z tego ograniczenia, a portale społecznościowe i tak są zalewane zdjęciami dzieła Michała Anioła.
Gdzie zakaz robienia zdjęć ma przepędzić turystów?
Niektóre miejsca na mapie, zakaz robienia zdjęć wprowadziły w nieco innym celu – chcą zniechęcić turystów do odwiedzin lub mocno ograniczyć ich liczbę. Jednym z nich jest dzielnica Hanoi, gdzie turyści zaczęli stanowić poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa drogowego, pozując na jezdni i blokując ruch. Podobna sytuacja ma miejsce w historycznej dzielnicy Gion w Kioto, gdzie mieszkają gejsze. Lokalni mieszkańcy mieli już dość inwazji turystów, więc zdecydowali o zakazie robienia zdjęć.
Czasami wprowadzenie zakazu robienia zdjęć bez zezwolenia ma na celu ograniczenie nieodpowiedniego zachowania turystów. Właśnie tak się stało w przypadku czeskiej atrakcji turystycznej – Kaplicy Czaszek w Kutnej Horze. Wprowadzenie przepisów dotyczących robienia zdjęć wyniknęło bezpośrednio z zachowania turystów. Okazuje się, że niektórzy dotykali kości lub nawet je całowali – wszystko po to, by zrobić sobie zdjęcie. Zdarzały się także przypadki kradzieży szczątków oraz robienia z nimi rzeczy, które można było uznać za niestosowne.
Sprawą do tej pory niezbadaną jest to, czy takie zakazy w ogóle się sprawdzają. W przypadku zbierania pieniędzy – na pewno tak. Ale czy zniechęcają turystów do odwiedzin albo czy zachęcają do właściwego zachowania, to już kwestia sporna.