Jak podróżować odpowiedzialnie i jakich błędów nie popełniać? Te i wiele innych wskazówek dadzą ci Ania i Artur z Czas na wywczas. Blogerzy chcą, aby jak najwięcej ludzi wiedziało, jak mądrze dobierać atrakcje turystycznie, aby nie krzywdzić zwierząt i lokalnej kultury w trakcie podróży. My pisaliśmy już o najbardziej nieetycznych atrakcjach świata czy też o zwierzętach, które najbardziej cierpią na turystyce. Teraz dzięki podróżnikom Ani i Arturowi przedstawiamy wam 12 grzechów – czego nie robić na wyjeździe!
Do tego zestawienia para zaprosiła zaprzyjaźnionych podróżników, którzy wspólnie przybliżają klasyczne grzechy podróżnicze. Bo te zdarzyć się mogą każdemu. Celem jest uświadomienie innym, aby nie nabierać się na pewne “fajne atrakcje” jeżdżąc po świecie…
Oto 12 grzechów podróżników:
- Snorkeling z rekinami wielorybimi (Ania i Artur: Turyści dotykają, ocierają się i podpływają zbyt blisko. Na ciele rekinów pojawiają się obrażenia związane z kontaktem z łodzią lub wiosłami i spotykają ich problemy zdrowotne. Naukowcy już teraz zwracają uwagę na fakt, że takie traktowanie, negatywnie wpływa na ich naturalne zachowania m.in. ścieżki migracyjne. Zaburzany jest ich instynkt do samodzielnego poszukiwania jedzenia)
- Kopi Luwak – koszmarna fabryka drogocennych ziarenek kawy (Ania i Artur: Zwierzęta zamykane są w małej klatce na przemysłowej farmie w pobliżu plantacji kawy, by taśmowo karmić je najgorszej jakości ziarnami kawy, a jej delikatny układ pokarmowy przekształcili w mini fabrykę do produkcji najbardziej pożądanej kawy świata. Luwak cierpi, płacze i w żaden sposób nie może uwolnić się z koszmaru, jaki zgotowali mu ludzie)
- Syndrom białego zbawcy (Ania i Artur: Często turyści wyruszający w biedniejsze zakątki świata przywożą biednym dzieciom cukierki. Podróżni rozdając łakocie na ulicy powodują, że między maluchami dochodzi do przepychanek i bójek. Słodycze psują zęby, a w krajach, gdzie nie ma dostępu do służby medycznej, narażają je tylko i wyłącznie na cierpienie)
- Jazda na wielbłądach (Ania i Artur: Na własne oczy widziałam jak zwierzakom uginają się nogi podczas wstawania, pewnie ze zmęczenia, plus ciężaru turysty, brak przerwy i ta ogromna ilość ludzi. Widziałam kilkukrotne próby podnoszenia się, przy tym wydawania odgłosów złości (może bólu?) Czy naprawdę 3- minutowa przejażdżka na wielbłądzie jest warta takiego cierpienia zwierzęcia?!)
- Wioski z „lokalną” ludnością (Ania i Artur: Niestety wioska jest sztucznym tworem, który przynosi ogromne dochody tajskiej turystyce… Ludzie tam mieszkający są po prostu zmuszeni przez swoją sytuację polityczną do bycia eksponatami w ludzkim zoo. Zazwyczaj są oni emigrantami, którzy uciekli ze swojego kraju przed wojną i prześladowaniami. Nie mają nawet statusu uchodźcy i żadnych praw (w tym również prawa do oficjalnego zatrudnienia)
- Świątynie tygrysów w Tajlandii (Ania i Artur: Tygrysy są trenowane za młodu bambusowym patykiem – dostają po nosie za każdy przejaw agresji i naturalnego zachowania. Dorosłe tygrysy najczęściej przebywają same w klatkach, aby nie walczyły z sobą i tym samym nie stanowiły zagrożenia dla miłośników selfie)
- Pływanie z Delfinami (Ania i Artur: Dziś biegnąc myślami wstecz czujemy zażenowanie, że daliśmy się namówić na turystyczną atrakcję, w której delfiny trzymane są w klatkach, by ludzie mogli zrobić sobie kilka fotek a właściciele Wyspy zarobić cash)
- Jazda na słoniu (Ania i Artur: Za wyszkolonym słoniem robiącym sztuczki czy malującym trąbą obrazy kryje się potworna tortura i bestialstwo ludzi. W imię pieniądza i chęci zarobienia oprawcy torturują małe słonie bijąc je po najbardziej wrażliwych częściach ciała – trąbie, głowie, uszach. Słoniki trzymane są w małych klatkach lub skrzyniach gdzie mają ograniczone możliwości ruchu. Do tego są głodzone i nie mają dostępu do wody)
- Latanie dronem – w zakazanych miejscach (Ania i Artur: Poza możliwością łamania prawa weźmy pod uwagę poszanowanie cudzej prywatności i lokalnej kultury. Czy wypada nam latać nad świątynią mimo, że w danym kraju prawo jeszcze tego nie zakazuje? Nasze nieodpowiednie zachowanie może nie tylko zakłócać spokój, ale również być konsekwencją zaostrzania prawa i wprowadzania restrykcyjnych zakazów)
- Nieposzanowanie lokalnej kultury i tradycji (Ania i Artur: Jednak ogromna część turystów nic sobie z tego nie robi tylko rozpoczyna kilkudziesięciominutowy marsz na sam szczyt skały. Turystom nie przeszkadza nawet to, że 36 osób zginęło wchodząc na czerwony monolit. Dla Aborygenów dotykanie skały jest elementem praktycznie świętym, a wejście na jej szczyt jest związane z wejściem w dorosłe życie)
- Corrida w Hiszpanii (Ania i Artur: Zwierzęta są specjalnie hodowane oraz wykorzystywane dla potrzeb turystyki masowej. Torturowane i zabijane w przeróżnych wydarzeniach na terenie całej Hiszpanii. Stworzone by dać rozrywkę elicie oraz turystom)
- Jazda bryczką (Ania i Artur: Górale najczęściej kupują 3-4-letnie konie, a minimalny wiek do prowadzenia powozów to 5 lat – dopiero wtedy taki koń jest dojrzały i ma siłę pociągnąć powóz. Konie padają z wycieńczenia i przemęczenia, gdyż na wozy ładowana jest 2 krotnie większa liczba osób (hajs się musi zgadzać), a praca w tak trudnych warunkach, codziennie, bez odpoczynku jest tyranią. Konie które są za wolne, zbyt leniwe, bezsilne – sprzedawane są do rzeźni, jak wadliwy towar, który nie generuje biznesu)
Na blogu znajdziesz mnóstwo przydatnych wskazówek i porad podróżniczych. Zainspirujesz się i będziesz chciał ruszyć w świat! Dowiesz się też jak podróżować z dzieckiem. Śledź Anię i Artura na FB Czas na wywczas i na Instagramie.