Generał, podróżnik, zdrajca, szpieg - tak określanemu Bronisławowi Grąbczewskiemu przypisywano wszelkie złe i dobre cechy. A on, obdarzony niesamowitym zmysłem obserwacji, zręcznym piórem, fantazją i ogromnymi możliwościami poznawania świata, jeździł, gdzie go rzuciły los i polityka, a potem wszystko opisał. Powstało dzieło wyjątkowe, pokazujące Azję - dziką, daleką, egzotyczną - taką, jaką widział, podróżując nieprzetartymi i trudnymi szlakami pod koniec XIX wieku. Od tej lektury trudno się oderwać, tak żywym i obrazowym językiem opisane są peregrynacje carskiego generała, hetmana kozackiego, polskiego szlachcica, który bardziej cenił swobodę niż awanse. Wręcz widzimy mierniczego, który kładzie się na ziemi, by wytyczać przebieg wielokilometrowych kanałów, czujemy zapach potraw (których składu niekiedy lepiej się nie domyślać), zapełniających stół podczas wschodniej uczty, słyszymy gulgotanie w gardle tygrysa, który zaatakował obóz, obserwujemy polującego niedźwiedzia i współczujemy przebiegającej obok dziewczynie, którą po jednej nocy opuścił mąż, nie wypowiadając słów dających jej wolność. Goni go więc, prosząc, by wyrecytował formułkę... Ogromnym walorem książki, oprócz wciągającego tekstu, są zdjęcia z czasów wypraw Grąbczewskiego, będące znakomitym uzupełnieniem tekstu. Zainteresowani podróżami, orientalnymi obyczajami sprzed dziesięcioleci (czy tak bardzo innymi?), smakujący dobre książki sięgną po "Podróże po Azji Środkowej" i zatoną w lekturze, przy filiżance wonnej herbaty, w świetle lampy, przenosząc się w odległe rejony.